poniedziałek, 27 lutego 2017

Balik z podopiecznymi ośrodka dla umysłowo chorych.

Hejka. Wolontariat to jedna z moich pasji. Udzielam się jako wolontariusz już od drugiej klasy gimnazjum. Zaczynałam w Klubie Ośmiu. Aktualnie jestem w szkolnym wolontariacie w ZSO w Poznaniu, a także jestem wolontariuszem w hospicjum palium w Poznaniu. Rozważam również przyłączenie się do Otwartych Klatek. Bycie wolontariuszem daje mi dużą satysfakcję. Kocham to. Uwielbiam wywoływać uśmiech na twarzach ludzi, a także pomagać. Mam mnóstwo pomysłów na minutę. Polecam każdemu udzielanie się w wolontariacie. Nigdy nie jest zbyt dużo wolontariuszy, a każdy może pomóc chodź drobną czynnością wykonaną bezinteresownie.
W zeszły czwartek miałam przyjemność udać się z moimi koleżankami z wolontariatu na balik w ośrodku dla osób umysłowo chorych. Na samym początku myślałam, że będę mieć do czynienia z dziećmi. Okazało się, że hmmm panie... mają po około 17 do nawet 40 lat. Większość choruje na zespół downa i inne choroby tego typu. Mimo to okazały się bardzo sympatyczne i skore do wspólnej zabawy. Byłam pod wrażeniem otwartości, która okazywały nam. Same podchodziły, witały się i przedstawiały. Naprawdę bardzo miłe dziewczyny. By zabawa była jeszcze większa większość z nas przebrała się za coś fajnego. Ja akurat byłam tygrysem ze świecącymi butami, moja koleżanka Maria była Aniołem, Sylwia diabłem. Spotkać też można było czarownice i księżniczkę. Podczas gdy imprezka toczyła  w rytm ulubionych piosenek dziewczyn, fryzjerki z mojej szkoły prowadziły dla nich metamorfozy fryzur. Bo przecież każda kobieta lubi czuć się piękna i zadbana. Nie bójcie się chodzić w takie miejsca jako wolontariusz. To nic strasznego. Nie myślcie o ludziach chorych w ten sposób, że są zamknięci i obojętni na wszystko tylko dlatego, że są chorzy. Oni też potrzebują uwagi i uwielbiają poznawać nowych ludzi. Są bardzo otwarci na świat, chodź świat często świat ich unika.

Przepraszam za mała ilość zdjęć. Może jak prowadząca wolontariuszy wyśle mi jakieś ładne zdjęcia to zrobię adnotacje do tego postu i je dodam.
Laura ////







sobota, 18 lutego 2017

Pomóż fundacji Otwarte Klatki



Witam serdecznie wszystkich moich czytelników, a zwłaszcza tych, którzy tak jak ja są miłośnikami zwierząt. Przychodzę dziś do was z krótkim postem, który jest swego rodzaju komunikatem, ogłoszeniem. Z racji tego, że trwają rozliczenia podatkowe dużo fundacji i jednostek prosi o przekazanie jednego procenta podatku na potrzeby różnych organizacji. Jeśli lubicie zwierzęta i jesteście przeciwni hodowli zwierząt na futra; tak jak ja, przekażcie jeden procent podatku na fundację Otwarte Klatki i pomóżcie im uwolnić zwierzęta hodowane na futra. Wspierając tego typu fundację jesteśmy o krok bliżej by zakaz hodowli zwierząt na futra wszedł w życie. Ja już to zrobiłam. To tylko jeden procent. Jesteś z nami? Ile wegetarian i wegan czyta tego bloga? Więcej informacji na zdjeciu poniżej.




sobota, 11 lutego 2017

Recenzja filmu///// "Sztuka kochania"



Hej kochani.
Wczoraj byłam w kinie na filmie "Sztuka kochania" tak też mam dziś dla was moją osobistą recenzję. Będzie ona moim własnym zdaniem, z którym chce się podzielić z wami. Zacznijmy o paru informacjach o filmie. Premiera miała miejsce 27.01.2017. Na ten film ten wpuszczają od lat 15 (tak jak na "Ciemniejsza strona Greya") taka ciekawostka. Czas trwania to około 120 minut. Film oczywiście polski z roku 2017.
Gatunek, w jakim się obraca to komedia, dramat i film biograficzny; czyli takie, jakie bardzo lubię.
Reżyserią zajęła się Maria Sadowska, scenariuszem Krzysztof Rak, muzyką Radzimir Dębski, zdjęciami Michał Sobociński. Obsada to bardzo popularni aktorzy, którzy w tym filmie wykonali bardzo dobrą robotę.
Magdalena Boczarska jako Michalina Wisłocka;
Piotr Adamczyk jako Stach Wisłocki;
Justyna Wasilewska jako Wanda;
Eryk Lubos jako Jurek.
Magdalena Boczarska jako Michalina Wisłocka 

Piotr Adamczyk jako Stach Wisłocki

 Justyna Wasilewska jako Wanda
Eryk Lubos jako Jurek 

Michalina Wisłocka; słynna ginekolog i seksuolog, która żyła w czasach PRL. Widząc nieszczęście łóżkowe polskich kobiet postanawia napisać książkę "Sztuka kochania". Zanim jednak książka, ta została wydana, Miśka musiała przejść wiele trudnych chwil, spotykając się z negatywnymi komentarzami dotyczącymi tematu książki i metodami nauczania autorki. Jej walka o swoją książkę przeplatana jest z niekiedy pięknymi, niekiedy dramatycznymi wspomnieniami sprzed lat.
Oryginalna okładka "Sztuki Kochania "





Film według mojej opinii film jest bardzo ciekawy i bardzo mi się podobał. Występują w nim liczne sceny erotyczne (Nie mylić z pornograficznymi). Liczne riposty i śmieszne stwierdzenia sprawiają, że można śmiać się do łez. Często można usłyszeć w tle piękną muzykę z lat 70', 80'. Aktorzy spisali się na medal. Pięknie odegrali sceny złości, miłości, a także szczęścia, tak jakby była to ich historia.
To chyba na tyle. Nie chce dużo mówić, by przez przypadek nie zdradzić wam jakiegoś ważnego faktu z zakończenia. Gorąco polecam sztukę kochania dla starszych pań, jak i dla młodych kobiet, które dopiero szukają swojej miłości. Można się z tego filmu bardzo dużo dowiedzieć o pewnych sprawach. Możecie zostawiać swoje opinie na temat tego filmu w komentarzu. Chętnie je poczytam. Dziękuję za to, że to przeczytaliście. Do przeczytania. Miłego seansu.

środa, 8 lutego 2017

Rany i siniaki ; taki sobie makijaż


Witam moich czytelników.
Dziś przedstawię wam jedną z moich pasji, a mianowicie o niezwykłym makijażu, który imituje rany cięte i inne okropieństwa. Pierwszy raz taką charakteryzację zobaczyłam w okresie hallowenowym roku 2015 na jednym z filmików Red Lipstick Monster. Z jej filmików nauczyłam się malować rany wyglądające jak prawdziwe. Z czasem zaczęłam udoskonalać i stosować trochę inną recepturę na sztuczną skórę. Polecam filmy Red Lipstick Monster. Polecam też przeczytać mój post dotyczący robienia sztucznych ran, który jest trochę inny niż filmy Ewy, więc niezniechęcenie się do czytania.

Robienie charakteryzacji sztucznej rany według mnie powinno zacząć się od podkoloryzowania naszej ręki tak, by wyglądała na opuchniętą, siną i ogólnie obolałą.

 Najlepiej użyć do tego cieni do powiek w kolorach czerwonych, bordowych, fioletowych, różowych, żółtych, niebieskich I zielonych. Ważne jest, by najbardziej podkreślić cieniami  konkretne miejsca, w którym będzie się znajdować rana. Użyć do tego można również szminkę w tych znanych kolorach. Do rozcierania całości idealnie nada się zwykła gąbka do naczyń.
Gdy nasza ręka jest już posiniaczona przyszła pora na sztuczną skórę. Ja swoją sztuczną skórę robię z maski na wągry, o której już wspominałam na tym blogu. Polecam przeczytać tamten posta i dowiedzieć się jak ja ją tworzę ( http://vstaofficial.blogspot.com/2017/01/maseczka-oczyszczajaca.html?m=1 )
Po wyciągnięciu z mikrofalówki nasza masa jest jeszcze gorąca więc należy chwilę odczekać i gdy jeszcze jest płynna  nałożyć na miejsce, gdzie nasz siniak jest bardziej wyostrzony.
 Rana może przybrać różny kształt, tak też naszą miksturę musimy nałożyć, tak by jej mokra plama przypominała kształtem naszą ranę. Ważne jest odpowiednie rozmazanie krawędzi naszej rany, tak by wyglądała bardziej realistycznie i tak jakby była częścią naszego ciała, a nie naroślą znikąd. Gdy nasza skóra wyschnie pilniczkiem, tępym nożykiem lub patyczkiem zależy ja delikatnie rozerwać i nadać odpowiedni kształt.

 Całość może się trochę świecić, więc należy ją troszeczkę przypudrować i ponownie pocieniować. Wnętrze naszej rany musi wyglądać trochę jak mięso, więc tu idealnie sprawdza się szminki w odcieniach czerwonych i fioletu i odrobina tuszu do rzęs lub jakiejś innej czarnej masy (eyeliner), która sprawi, że nasza ran będzie wydawać się głęboka i bardziej realna. 

Całość można oblać obficie sztuczną krwią lub jeszcze bardziej podkoloryzować. Ja nie zbyt często używam sztucznej krwi. Nie wiem dlaczego. Jakoś tak bardziej mi się podoba chyba, nawet bez krwi jest super. Całość można zmyć oczywiście za pomocą płynu do demakijażu i płatków kosmetycznych. Podpowiem wam też trik dotyczący czyszczenia kubeczka po naszej sztucznej skórze. Jeśli w środku zostało jeszcze trochę masy, nie zalewajcie jej wodą. Poczekajcie, aż zastygnie i po prostu oderwijcie od wewnętrznej strony kubka, po czym dopiero go umyj. Jest to szybsze i mniej kłopotliwe czyszczenie.
Tak też mam nadzieję, że wam się spodobał ten post i że was zainspirowałam do robienia podobnych rzeczy. Jeśli zrobicie coś podobnego, koniecznie pochwalcie się w komentarzu, na insta (_v_sta_) z oznaczeniem mnie lub na kanapie (glam.ert151). Pozdrawiam. Do następnego postu.