W zeszły czwartek miałam przyjemność udać się z moimi koleżankami z wolontariatu na balik w ośrodku dla osób umysłowo chorych. Na samym początku myślałam, że będę mieć do czynienia z dziećmi. Okazało się, że hmmm panie... mają po około 17 do nawet 40 lat. Większość choruje na zespół downa i inne choroby tego typu. Mimo to okazały się bardzo sympatyczne i skore do wspólnej zabawy. Byłam pod wrażeniem otwartości, która okazywały nam. Same podchodziły, witały się i przedstawiały. Naprawdę bardzo miłe dziewczyny. By zabawa była jeszcze większa większość z nas przebrała się za coś fajnego. Ja akurat byłam tygrysem ze świecącymi butami, moja koleżanka Maria była Aniołem, Sylwia diabłem. Spotkać też można było czarownice i księżniczkę. Podczas gdy imprezka toczyła w rytm ulubionych piosenek dziewczyn, fryzjerki z mojej szkoły prowadziły dla nich metamorfozy fryzur. Bo przecież każda kobieta lubi czuć się piękna i zadbana. Nie bójcie się chodzić w takie miejsca jako wolontariusz. To nic strasznego. Nie myślcie o ludziach chorych w ten sposób, że są zamknięci i obojętni na wszystko tylko dlatego, że są chorzy. Oni też potrzebują uwagi i uwielbiają poznawać nowych ludzi. Są bardzo otwarci na świat, chodź świat często świat ich unika.
Przepraszam za mała ilość zdjęć. Może jak prowadząca wolontariuszy wyśle mi jakieś ładne zdjęcia to zrobię adnotacje do tego postu i je dodam.
Laura ////