poniedziałek, 23 lipca 2018

Kawa zbożowa - Smak dawnych wakacji

Nie zacznę tego postu od słów „Gdy byłam mała…”, ponieważ mam dopiero niespełna 18 lat, a mała to byłam 5 lat temu. Nie uważam się, za Bóg wie jaką dorosłą dziewczynę z rocznika 00’, która twierdzi, że za jej czasów dzieci były inne i w ogóle czują się przy tym i mówią, jakby urodziły się w PRL-u…
Schodzimy jednak z tematu.

Z racji tego, że moja mam karmi piersią w dużym stopniu ograniczyła picie zwykłej kawy. Zamiast tego pija kawę zbożową. Wczoraj rano, również miałam ochotę na kawę, a że nie mogę tego robić ze względów zdrowotnych, postanowiłam zrobić sobie kawę zbożową. Już z pierwszym łykiem ogarnęła mnie fala wakacyjnych wspomnień z moich wczesnych dziecięcych lat. Kawa zbożowa dla mnie była kiedyś nieodłącznym symbolem wakacji. Jak już pewnie wiecie z innych postów, mieszkam na wsi, jednak nie jest ona taką hmm… ” Zaawansowaną wsią”. Owszem mieszka tu bardzo mało ludzi, bo około 300, ale znajdują się tu tylko 2 niewielkie gospodarstwa. Gdy miałam 6-10 lat było ich nie wiele więcej, bo 3. Tak więc Ś.p wujek, który posiadał jedno z nich, często zabierał mnie, moją siostrę i swoją córkę na gospodarstwo swoich teściów w miejscowości kilka kilometrów dalej. Często jechałyśmy tam ciągnikiem, rzadziej samochodem. Właśnie na taką podróż babcia przygotowywała nam coś do jedzenia i picia. Do jedzenia były to najczęściej kanapki z masłem i cukrem lub z wątrobianką, które najczęściej nie zostały zjadane z powodu pochłonięcia zabawą, a babcia potem opierdalała nas. Co było do picia? Oczywiście, że schłodzona kawa zbożowa w bidonie lub termosie. 

Dlatego ten smak tak bardzo kojarzy mi się z wakacjami. Gdy byłam mała, rzadko kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje nad morze lub w góry, więc wyjazd na pole robić domki z siana czy oglądać krówki, świnki i koniki był dla mnie bezcenny.
Skoro mowa o domkach różnego rodzaju … Nie ma chyba dziewczyny, która nigdy w życiu nie bawiła się w dom. Ja kochałam tę zabawę. Najczęściej robiłyśmy to po deszczu, gdy ziemia na moim podwórku była wilgotna i wszytko było lepiej widoczne. Patykami wyrysowywałyśmy plany naszych domów z podziałem na pokoje oraz miejscami, gdzie znajdowały się np. Szafki czy kuchenka. Jak i dom i kobieta to i mąż musi być. Naszymi mężami najczęściej były długie kije lub jak w moim wykonaniu kij od mopa… nie pytajcie i nie oceniajcie mojego gustu…
Fot. Weronika Fronczak 

Bardzo lubiłam też bawić się ze znajomymi w bar lub sklep. Były to najczęściej zbite pod kątem prostym dwie lub trzy palety z przymocowaną na górze deską czyt. blatem. Znosiło się tam przeróżne rzeczy. Pojemniczki, pudełka, plastikowe sztućce, garnki i gotowało się dania z piasku, liści i wody. W takim barze płaciło się super walutą. Kamienie w zależności od tego, czy był to duży, czy mały kamyczek były monetami, a liście banknotami.
Niektórzy będą mówić o tym, że w dzieciństwie budowali w lasach i parkach bazy. Owszem budowałam, ale wiosną, ponieważ mój park jest tak zarośnięty i zdziczały, że latem nie zrobisz tam nic konkretnego oprócz złapania kleszcza.
Nie tyle rower, a rolki były moim głównym środkiem transportu. W mojej wsi bardzo dużo dzieci umiało jeździć na rolkach, a te, które nie umiały, zawsze chciały się nauczyć. Mnie osobiście nauczyła starsza o 3 lata sąsiadka, (Pozdrawiam serdecznie!), która jak dobrze pamiętam, jeździła najlepiej z całej wsi.
Bardzo często też, gdy miałam wolne od szkoły czy to w ferie zimowe, przerwę świąteczną czy właśnie w wakacje jeździłam do mojego dziadka na kilka nocek, który mieszkał zaledwie 3 km dalej. Tam to już naprawdę nie szło się nudzić. Poznawałam nowych ludzi, bawiłam się na placu zabaw (dopóki jednego razu nie spadłam z drabinek… do dzisiaj mnie skręca, gdy patrzę na ten plac), jeździłam rowerem, szyłam ubranka dla lalek. Tam to chyba działo się wszytko.

Pozdrawiam wszystkich, z którymi miałam przyjemność spędzać wakacje, gdy byłam młodsza jak i tych wszystkich, którzy widzieli mnie z tym kubkiem w środku pola na odludziu. Wasze miny były bezcenne.


Fot. Weronika Fronczak 

4 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi sie twój blog. Szukałem niedawno właśnie jakieś bloga który nie jest o kosmetykach. Bardzo lubię takie posty, takie swoje. Nie wiem jak to napisać. Wspomnienia są wyjątkowe, a szczególnie te z dziecięcych lat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Staram się właśnie o takich czytelników.

      Usuń
  2. Aż mi narobiłaś ochoty! Muszę ją w końcu zrobić ;)
    Mi się również ten smak kojarzy z dzieciństwem :)
    https://karik-karik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń